Franciszka i Dominik mieszkają w niewielkiej wsi i lada dzień mają się pobrać. Ona jest córką zamożnego właściciela młyna, on cudzoziemcem, przybyszem z Belgii. Nowela Emila Zoli zaczyna się jak typowa opowieść o przeszkodach, które stają na drodze kochankom, zanim rodzina i otoczenie wyrażą zgodę na ich małżeństwo. Jednak na uzyskaniu aprobaty historia się nie kończy. Trwa wojna francusko-pruska i los sprawia, że w dzień wesela wioskę atakują wojska nieprzyjaciół. Franciszka staje przed tragicznym wyborem, kogo powinna ocalić – ojca czy narzeczonego?
Zola oparł swoją opowieść na splocie wydarzeń, które naprzemiennie odbierają czytelnikowi nadzieję na szczęśliwe zakończenie i wlewają w jego serce otuchę, że wszystko skończy się dobrze. Z jednej strony mamy zakochanych młodych ludzi, którzy pragną zawrzeć małżeństwo, z drugiej – rzeczywistość wojny, która rządzi się okrutnymi zasadami.
Nowela „Atak na młyn” nawiązuje do tradycji tragedii antycznej, w której żaden wybór, przed którym staje bohater, nie jest dobry. Czy w tym wypadku „deus ex machina”, którym okazują się nadciągające wojska francuskie, zdoła uwolnić Franciszkę od brzemienia odpowiedzialności za życie kochanych osób?