„Atomowy szpieg…” nie jest kolejnym głosem w jałowej dyskusji pod hasłem „bohater czy zdrajca”. Choć Sławomir Cenckiewicz z sympatią spogląda na postać i działalność „Jacka Stronga”, to jego książka jest przede wszystkim próbą rzetelnego przybliżenia szpiegowskiego rzemiosła, jakim posługiwał się Kukliński. W oparciu o nieznane i niepublikowane dokumenty z archiwów tajnych służb PRL oraz bogatej literatury z Rosji i Stanów Zjednoczonych, Sławomir Cenckiewicz opisuje szpiegowską działalność Kuklińskiego w szerszej, nigdy nieopisanej perspektywie wojny wywiadów pomiędzy KGB i GRU a CIA. Czy „Jack Strong” był rzeczywiście wyjątkowym i cennych agentem CIA? Co wiedział? Dlaczego cieszył się tak wielkim zaufaniem Jaruzelskiego, Kiszczaka i „towarzyszy radzieckich”? W jaki sposób ograł stąpającą mu po piętach WSW? I jak zdołał uciec z Polski? O tej niesamowitej historii przeczytacie w tej książce.
„Latami przyklejałem na sztabowych mapach symbole grzyba atomowego: niebieskie tam, gdzie uderzenia miały paść z Zachodu, czerwone tu, gdzie miały paść nasze. To było moje wyjątkowe zadanie. Inni dbali o mundury, o buty, o kiełbasę, o naprawę czołgów. A ja nie mogłem nie myśleć, co te grzybki oznaczają. Musiałem (…) rysować warkocze, które wyznaczały strefy skażeń promieniotwórczych, mających zagrodzić Armii Radzieckiej drogę do serca Europy. Jeden taki warkocz układał się na linii Wisły, (…) bo u nas przeważnie wieją wiatry północno-zachodnie. Tam miały pójść uderzenia powyżej jednej megatony, przecinające Polskę na pół. A drugi wyznaczałem w zachodniej części kraju” – Ryszard Kukliński