Co poprawia Wam humor – oczywiście jeśli chodzi o literaturę? Mnie optymistyczniej do życia nastawiają: zdrowa dawka absurdu, ciepło przedstawieni bohaterowie, interesująco odmalowane tło powieści, angażujące przygody… Mogą występować wspólnie, ale wcale nie muszą.
Wybory czytelnicze bywają różne, a nastrój poprawiają nie tylko książki lekkie, przyjemne i zabawne. Zresztą bywa, że nasze poczucie humoru znacznie od siebie odbiega. Podsuwam Wam zatem kilka książek, w których dowcip jest tylko jedną ze składowych, nie zawsze najmocniejszą, poprawiającą humor.
Publio poleca książki na poprawę humoru
-
Śmierć na Wenecji Maryla Szymiczkowa, ZNAK
Jest taka seria kryminałów, na których każdy kolejny tom czekam z utęsknieniem. To ebooki Maryli Szymiczkowej (czyli duetu autorskiego Jacek Dehnel i Piotr Tarczyński) o śledztwach prowadzonych przez profesorową Zofię Szczupaczyńską. Dumną przedstawicielkę krakowskiego mieszczaństwa. Kobietę inteligentną, żwawą, sprytną, a przede wszystkim oszczędną, która od każdego wyciągnie potrzebne jej informacje. Znajomą najzacniejszych przedstawicieli grodu Kraka z przełomu XIX i XX wieku i trochę mniej zacnych artystów pokroju Tadeusza Boya-Żeleńskiego czy Stanisława Wyspiańskiego. Przemierzającą krakowskie ulice w poszukiwaniu zabójców, bo przecież ktoś musi pomóc niekompetentnej policji…
W najnowszym tomie serii, czyli ebooku Śmierć na Wenecji, Zofia co prawda więcej pływa baliami, tratwami i łódkami (akcja rozgrywa się w czasie powodzi z 1903 roku), ale wciąż w poszukiwaniu zabójcy. A być może nawet dwóch! W okolicy jej domu pojawiają się bowiem dwa trupy, których śmierć przydałoby się wyjaśnić. Jest jak zwykle zabawnie, nastrojowo (naprawdę zobaczycie oczyma duszy ten Kraków) i zajmująco. Jest też odrobinę pouczająco, bo jeśli jesteście ciekawi i lubicie sobie posprawdzać fakty, to wyciągniecie z tej serii o wiele więcej, niż oferuje kryminalna intryga. Przewija się przez nią plejada znanych i ważnych dla polskiej kultury postaci, pojawiają interesujące miejsca.
Ja ją kocham także za to, że Zofia Szczupaczyńska zmienia się z każdym tomem. Niby wciąż pozostaje typową mieszczanką, która przejmuje się tym, co ludzie powiedzą… ale z książki na książkę przejmuje się tym jakby coraz mniej 😉
Zatem bardzo polecam ebook Śmierć w Wenecji, ale jeśli nie czytaliście poprzednich części, to zacznijcie od nich. Są po prostu dobre.
W kolejności seria o Zofii Szczupaczyńskiej wygląda zatem tak:
Zobacz także audiobooki z serii o profesorowej Szczupaczyńskiej >>
-
Autostopem przez Galaktykę Douglas Adams, Zysk i S-ka
Klasyka gatunku SF w wersji prześmiewczej. Choć Douglas Adams nie śmieje się w tej książce jedynie z konwencji powieści fantastycznych. On się śmieje ze wszystkich i ze wszystkiego…
Sytuacja Arthura Denta nie jest godna pozazdroszczenia. Biedak niespodziewanie dowiaduje się, że jego przyjaciel Ford… pochodzi z kosmosu (z zupełnie innego zakątka tegoż kosmosu niż my Ziemianie). Ale to jeszcze nic. Tenże kosmiczny przyjaciel oznajmia mu, że właśnie nadeszły ostatnie chwile naszej kochanej planety, bo akurat tak się złożyło, że leży na trasie planowanej międzygalaktycznej autostrady. No cóż… Arthur wychodzi jednak cało z tej mało komfortowej sytuacji, bo rusza razem z Fordem w najważniejszą podróż swojego życia.
Być może ebook Autostopem przez Galaktykę nie jest książką dla wszystkich – zwłaszcza tych, którzy oczekują typowego SF. Bo jest od niego bardzo daleka, całe lata świetlne. Ale spodoba się wielbicielom brytyjskiego humoru w wydaniu Monty Pythona, czyli pełnego absurdu i nonsensu.
Wydawnictwo Zysk i S-ka wydało ten tytuł m.in. w wersji z ilustracjami Chrisa Riddella, choć akurat dla czytelników książek elektronicznych jest to mniej istotna informacja 😉
Kolejne dwa ebooki z serii to tytuły: Restauracja na końcu wszechświata. Życie, wszechświat i cała reszta oraz Cześć, i dzięki za ryby. W zasadzie niegroźna.
Zobacz audiobooki z serii Douglasa Adamsa >>
-
Człowiek, który umarł dwa razy Richard Osman, Wydawnictwo Agora
To też część serii. Dokładnie drugi tom cyklu cosy crime Richarda Osmana o czworgu emerytach, którzy zaskoczyliby swoją żywotnością (choć bardziej umysłu niż ciała) niejednego nastolatka. A dlaczego drugi tom?
Jedynka, czyli po prostu Czwartkowy Klub Zbrodni (tytuł dał nazwę całej serii), była urocza i na pewno należy ją przeczytać, by poznać bohaterów. Początek powieści jednak trochę się dłużył. W drugim tomie nie ma już tego problemu. Akcja rozwija się szybko, jest zabawnie i niebezpiecznie na przemian, mamy też elementy powieści szpiegowskiej. Dowiadujemy się coraz więcej o bohaterach – nie tylko uroczej czwórce z osiedla Coopers Chase (Elizabeth – jako dawna agentka wywiadu zawsze dwa kroki przed resztą, Ron – działacz związków zawodowych, nadal w gorącej wodzie kąpany, Ibrahim – psychiatra, który nie skrzywdziłby muchy, Joyce – uroczo naiwna pielęgniarka na emeryturze), ale i wspierającym ich policyjnym tandemie oraz dosyć tajemniczym Bogdanie (tak, tak, jest polski akcent).
Akcja ebooka Człowiek, który umarł dwa razy zaczyna się od listu przysłanego Elizabeth przez Marcusa Carmichaela – dawnego „więcej niż kolegi” z pracy w wywiadzie. Tenże Marcus teoretycznie nie żyje od… 40 lat, ale przecież teoria nie zawsze pokrywa się z praktyką. Pani Best dobrze zaś pamięta o pewnej pięknej mistyfikacji… Co więc się stało, że Marcus się odezwał?
Jeśli myślicie, że w zabawnej historii o emerytach trup nie będzie ścielił się gęsto, to ta powieść jest właśnie tego zaprzeczeniem. I nikt w niej nie umiera ze starości.
Przyznaję, że akurat te książki poznałam w wersji audiobooków. I bardzo polecam ten sposób – czytane przez Filipa Kosiora wciągają bez reszty.
Mi pozostaje czekać do 27 marca, czyli niedługo, na czwarty tom cyklu, Ostatni gasi światło. Tym, którzy nie czytali/słuchali, na poprawę humoru polecam wszystkie poprzednie części serii:
Zobacz audiobooki z serii „Czwartkowy Klub Zbrodni” >>
-
Anne z Zielonych Szczytów Lucy Maud Montgomery, Marginesy
Tutaj książka, która dla wielu czytelniczek (bo chyba bardziej jednak zachwycała dziewczynki) jest pięknym wspomnieniem z dzieciństwa. Czy warto zmierzyć się z nią jeszcze raz? Ja pewnie nie podjęłabym tego wysiłku, gdyby nie nowy przekład Anny Bańkowskiej. Choć trzeba przyznać, że tłumaczenie Anne z Zielonych Szczytów wywołało sporo szumu wśród czytelników. Nie zawsze pozytywnego.
Zmianę Ani na Anne wielu mogłoby wybaczyć, ale komu niby przeszkadzało Zielone Wzgórze, które już zrosło się z tytułem i bohaterką w umysłach kilku pokoleń polskich czytelników? To jeden z głównych zarzutów stawianych Annie Bańkowskiej i wydawnictwu Marginesy… Ocenę lepiej jednak wydać po zapoznaniu się z książką, zatem zachęcam do sięgnięcia po ten tytuł właśnie w najnowszym przekładzie. Imiona i nazwy w kanadyjskiej formie naprawdę nie będą Wam przeszkadzały (zresztą w niektórych z poprzednich tłumaczeń już się pojawiały), a dzięki większej wierności oryginałowi ja odkrywałam tę książkę niejako na nowo. Ze szczegółami, na które w dzieciństwie nie zwracałam uwagi, bo przecież wtedy najbardziej liczyły się przygody Ani (czy Anne).
Kiedyś była to jedna z moich najukochańszych lektur, ale po tak długiej przerwie nie sądziłam, że znowu wpiszę ją na listę książek na poprawę humoru. A jednak…
Dotychczas w nowym tłumaczeniu ukazały się w Marginesach:
- Anne z Zielonych Szczytów
- Anne z Avonlea
- Anne z Redmondu
- Anne z Szumiących Wierzb
- Wymarzony dom Anne
- Anne ze Złotych Iskier
Aga z Publio