Być może nie cenicie poradników „Jak wyjść za mąż w dwa tygodnie?” lub „Dlaczego kobiety kochają łobuzów?”. „No właśnie, miłość”, książka Laury Muchy, nie oferuje tego typu złotych rad. Dowiecie się z niej jednak mnóstwa ciekawych rzeczy o naturze miłości, czyli – w zasadzie ludzkiej naturze.
Poniżej zamieszczamy fragment z rozdziału książki „No właśnie, miłość”, w którym Laura Mucha zdradza, czego pragniemy w związku najbardziej:

Dobroć

Wielu moich rozmówców uważało, że dobroć jest czymś ważnym u partnera. Mun Hee, noszący okulary operator filmowy z Korei Południowej, wyjaśnił mi, że jego wymarzona dziewczyna nie musi być atrakcyjna (sam nie uważał się za osobę atrakcyjną), ale powinna cechować się dobrocią. Halina, sprzątaczka z Polski, zastanawiając się nad mężczyznami w swoim życiu, powiedziała: „Od czasu do czasu spotykałam się z jakimś dobrym człowiekiem, więc pewnie popełniłam błąd, że za żadnego z nich nie wyszłam. Ale prawdę mówiąc, myślę, że wtedy nie widziałam, że oni są dobrzy, i nie doceniałam tego, jak ważna jest w życiu dobroć”.

Po zapoznaniu się z niezbyt pocieszającymi wynikami badań, które przestudiowałam przy okazji pracy nad książką (wskazywały na przykład na niepokojącą częstotliwość występowania przemocy domowej) poczułam ulgę, że tak wielu moich rozmówców z różnych stron świata uważało dobroć za coś ważnego. Ich słowa znalazły potwierdzenie w ogromnym badaniu zatytułowanym „International Mate Selection Project” [Międzynarodowe Badanie Wyboru Partnera]. Respondentów z trzydziestu siedmiu krajów z sześciu kontynentów – w sumie dziesięć tysięcy czterdzieści siedem osób – poproszono o uporządkowanie osiemnastu wybranych cech partnera w zależności od swoich preferencji. Okazało się, że „dobroć i zrozumienie” zostały uznane za najważniejsze, zarówno przez kobiety, jak i mężczyzn. Na dalszych miejscach wymieniono inteligencję, interesującą osobowość oraz zdrowie (w tej kolejności).

Lubię rankingi, ponieważ zmuszają ludzi do dokonywania wyboru: czy dobroć jest ważniejsza od inteligencji? I gdzie lokuje się zdrowie? Musisz się zdecydować. Nie możesz się uchylić od dokonywania wyboru, przyznając im tę samą liczbę punktów. W tym ogromnym badaniu najbardziej jednak podoba mi się to, że mieszkańcy trzydziestu siedmiu krajów uznali dobroć i zrozumienie za ważniejsze od wszystkich pozostałych cech partnera romantycznego związku. Chyba trudno o coś, co dawałoby większą wiarę w ludzkość.

Warto także zauważyć, że zadbano, aby sformułowania w tej ankiecie cechowała „neutralność ze względu na płeć” – więc zamiast „przystojny/ładna” mówiło się o „osobach atrakcyjnych fizycznie” oraz pytano respondentów, czy woleliby, aby „druga osoba w związku” posiadała daną cechę, a nie o partnera/partnerkę konkretnej płci. To ważne, ponieważ nie ma wielu badań dotyczących preferencji społeczności LGBTQ+. I jakkolwiek Międzynarodowe Badanie Wyboru Partnera nie rozpatrywało jako osobnej kategorii preferencji społeczności LGBTQ+, kwestionariusz przynajmniej ich nie wykluczał.

W innym badaniu pokazywano kobietom fotografie mężczyzn opatrzone (fikcyjnymi) opisami, przy czym w części z nich znajdowały się takie zdania jak „Lubię pomagać ludziom” albo „Jestem wolontariuszem w schronisku”. Uczestniczkom badania pokazywano także (fikcyjne) mejle dotyczące tych mężczyzn, przy czym niektóre z nich zawierały drobne uzupełnienia: pisano na przykład, że pewien mężczyzna grał na gitarze, podczas gdy w innym dodano, że grał na gitarze w szpitalu dziecięcym. W obu przypadkach kobiety wolały mężczyzn o altruistycznych skłonnościach.

Istnieją jednak także świadectwa wskazujące, że dobroć nie zawsze jest ceniona najwyżej. W pewnym badaniu uczestnicy dysponowali określonym „budżetem”, który mogli „wydać” na cechy potencjalnego partnera. Dobroć okazywała się ważna, gdy badani mieli do dyspozycji dużo środków, ale kiedy mogli wykorzystać jedynie niewielki budżet, okazywała się towarem luksusowym. Niemniej wziąwszy pod uwagę, że wspomniane badanie przeprowadzono na znacznie mniejszej próbie niż Badanie Wyboru Partnera oraz że dobroć ceniono najwyżej w innych badaniach, zamierzam nie przywiązywać większej wagi do jego wyników i desperacko trzymać się nadziei, że większość rzeczywiście uważa dobroć za potrzebę priorytetową.

(…)

książka-No-właśnie-miłość

Zobacz książkę “No właśnie, miłość” w formie e-booka >>

Zamożność

– Zgodnie z wyznawanymi w Chinach wartościami, przy szukaniu partnera do romantycznego związku jest ważne, jakie ten ktoś ma dochody.

Spotkałam Tammy, nauczycielkę szkoły średniej w Chinach. Rozmawiałyśmy w pustej sali lekcyjnej, w otoczeniu dużych białych tablic, szarych biurek, plastikowych krzeseł; za oknami rozciągała się rozległa panorama Chengdu.

– W niektórych kulturach pytanie o zarobki mogłoby uchodzić za niegrzeczne, ale w chińskiej to nie jest sekret. Chińczycy są bardzo bezpośredni, mówią na przykład: „Więc jesteś prawnikiem? To ile zarabiasz miesięcznie?”. Gdyby ktoś chciał zostać moim narzeczonym, moja rodzina zaraz by spytała: „Jaka jest twoja pensja? Czy masz dom? Czy masz samochód?”. […] To zdecydowanie jedna z najważniejszych rzeczy dla wielu chińskich rodzin. Nie chcę przez to powiedzieć, że dla mnie pieniądze nie są ważne, ale zanim wyszłam za mąż, myślałam: „Mój przyszły mąż nie musi posiadać domu czy samochodu, ale chciałabym, aby wystarczyło mu na to, żebyśmy pewnego dnia mogli kupować sobie różne rzeczy, jeśli uznamy, że tego chcemy”. Ale moje poglądy nie są tradycyjnie chińskie.

Nie tylko w pewnych kulturach wysoko ceni się zamożność partnera – wielu badaczy twierdzi, że kobiety ze wszystkich kultur postępują podobnie. W Międzynarodowym Badaniu Wyboru Partnera kobiety ze wszystkich kontynentów, wszystkich systemów politycznych oraz rozmaitych religii wyżej ceniły dobrą sytuację materialną partnera niż mężczyźni.

Badacze proponują różne teorie wyjaśniające istnienie takich różnic płciowych. Psychologowie ewolucyjni uważają za rzecz naturalną, że kobiety mają inne preferencje niż mężczyźni, ponieważ inwestują znacznie więcej w proces reprodukcji. O wiele więcej. David Buss wyjaśnia, że mężczyźni produkują miliony plemników (podobno ten zapas odświeża się w tempie dwunastu milionów na godzinę!), podczas gdy kobiety dysponują ograniczoną liczbą jajeczek (w sumie około czterystu, zanim osiągną menopauzę). Po czasami bardzo krótkiej chwili intensywnych przeżyć kobietę czeka pochłaniająca mnóstwo energii dziewięciomiesięczna inwestycja, po której często następuje okres karmienia piersią, trwający w niektórych kulturach kilka lat.

Zdaniem Bussa ze względu na tę ogromną różnicę w nakładach kobiety i mężczyźni cenią różne rzeczy: kobiety zwracają uwagę na dobrą sytuację materialną partnera, ponieważ ona pomaga w wychowaniu potomstwa, a mężczyźni zwracają uwagę na fizyczną atrakcyjność partnerki, ponieważ wskazuje na płodność i dobre zdrowie. (Choć to nie wyjaśnia, dlaczego, jak wskazują badania, homoseksualni mężczyźni także zwracają uwagę na fizyczną atrakcyjność partnera).

Inni psychologowie albo odrzucają istnienie różnic płciowych, albo twierdzą, że nawet jeśli istnieją, można je wyjaśnić inaczej: zapewne kobiety cenią zamożność partnera nie dlatego, że to pomaga w wychowaniu potomstwa, ale dlatego, że żyją w patriarchalnych społeczeństwach, w których kobiety często nie mogą pracować zarobkowo, a mężczyźni dysponują znacznie większą władzą. Istnieją badania potwierdzające taki pogląd. W krajach, które cechują się większą równością płci, występują mniejsze różnice między kobietami a mężczyznami w ocenie znaczenia, jakie odgrywa zamożność partnera.

Chociaż kobiety uczestniczące w Międzynarodowym Badaniu Wyboru Partnera ceniły dobrą sytuację materialną partnera wyżej niż mężczyźni, nie oznacza to wcale, że zamożność znalazła się na szczycie listy cech pożądanych. „Dobre perspektywy finansowe” znalazły się poza pierwszą ósemką rzeczy ważnych – wyprzedziły je „dobroć i zrozumienie”, a także „inteligencja”, „ekscytująca osobowość”, „zdrowie”, „przyjemne usposobienie”, „osobowość twórcza i artystyczna”, „atrakcyjność fizyczna” oraz „pragnienie posiadania dzieci”. A zatem trudno powiedzieć, żeby kobiety zwracały uwagę wyłącznie na pieniądze, jak chcieliby je przedstawiać niektórzy psychologowie ewolucyjni.

– Gdybym miała dać jakąś radę osobom szukającym miłości, mogłabym powiedzieć cynicznie: „szukajcie pieniędzy”, i to zabrzmiałoby strasznie. Ale absolutnie nigdy bym czegoś takiego nie zrobiła. – Poznałam Rochelle w niemal pustym przedziale pociągu jadącego przez Kornwalię. Tak bardzo wciągnęłyśmy się w rozmowę, że nawet nie zauważyłyśmy, że dotarłyśmy do celu podróży i maszynista musiał nas niemal siłą wygonić z pociągu. – Jeden z facetów, z którymi chodziłam, już nie żyje, pracował jako wykładowca uniwersytecki i powiedział do mnie: „Wyjdź za mnie, mam dobrą emeryturę”. Oczywiście, to by się przydało, czemu nie, ale nie zrobiłam tego. Nie sądzę, żeby pieniądze rzeczywiście się liczyły. Po rozwodzie spotykałam się z pewnym gościem, który miał piękną łódź, duży, drogi samochód, ale był absolutnie, nieznośnie nudny. Wiesz, myśl o tym, że jesteś z kimś bogatym, jest wspaniała, ale nuda jest straszna.

Halina z Polski wyjaśniała to tak: „Tak naprawdę nie ma znaczenia, skąd pochodzą ani czym się zajmują. Pieniądze są w tym najmniej ważne. Nie chcę mężczyzny, który zupełnie nie ma pieniędzy, bo jeśli pojawi się problem, fundusze pomagają. Ale w naszych czasach ludzie myślą, że majątek jest najważniejszy. Nie zwracają uwagi na mężczyzn, którzy są dobrzy, i nie próbują ich zatrzymać – zamiast tego kobiety szukają mężczyzn, którzy mają pieniądze. To dotyczy nie tylko związków uczuciowych – wydaje się, że ludzie wolą pieniądze od zdrowia albo kontaktów z innymi. […] Ale najdziwniejsze w tym wszystkim wydaje mi się to, że ludzie w gruncie rzeczy gromadzą jakieś świstki. Tylko nie wiadomo, jak potem rozmawiać z tym papierem. Będą bardzo samotni w czterech ścianach, wśród mnóstwa makulatury, ale nie będzie nikogo, kto by okazał im sympatię. A przecież w życiu interakcje z ludźmi są najważniejsze, prawda? I co oni zrobią, jeśli stanie się coś złego? Kiedy nie mają żadnych związków z innymi. Czy te świstki albo cztery ściany udzielą im jakiejś rady, kiedy będą jej potrzebowali?”

Wiek

Sean, zawodowy gracz futbolu amerykańskiego, którego spotkałam w Stanach, opowiadał mi o przyjaciołach, którzy „mają kryzys wieku średniego, więc kupują samochody i spotykają się z kobietami w wieku swoich córek”. Aby nie narażać się na to ryzyko, radził nie żenić się młodo i „najpierw się wyszumieć”. Badania potwierdzają jego słowa. Mężczyźni, niezależnie od wieku, zarówno homo-, jak i heteroseksualni, wolą kogoś młodszego.

Ale już to, o ile ta osoba powinna być młodsza, zależy od wieku samego mężczyzny. Psychologowie Douglas Kenrick i Richard Keefe stwierdzili, że mężczyźni po trzydziestce wolą kobiety o pięć lat młodsze, ale kiedy przekraczają pięćdziesiątkę, preferują partnerki młodsze od dziesięciu do dwudziestu lat. Innymi słowy im starszy jest mężczyzna, tym młodsza jest kobieta, której pragnie.

A jednocześnie, gdy badacze przyjrzeli się treści ośmiuset siedemdziesięciu trzech osobistych anonsów zamieszczonych w wielu czasopismach amerykańskich (tym razem z lat dziewięćdziesiątych), okazało się, że mężczyźni homoseksualni są bardzo podobni do mężczyzn heteroseksualnych w swoich upodobaniach do osób młodszych. Faceci dwudziestoletni, zarówno geje, i jak heteroseksualni, interesowali się kimś o pięć lat młodszym albo pięć lat starszym od siebie. Ale z wiekiem zaczynali preferować partnerów coraz młodszych. Po pięćdziesiątce i później mężczyźni heteroseksualni woleli kogoś od pięciu do piętnastu lat młodszego, podczas gdy geje jeszcze młodszych partnerów (młodszych od pięciu do dwudziestu lat).

Kiedy Christian Rudder, współzałożyciel dużego portalu randkowego OKCupid, przyjrzał się danym dotyczącym heteroseksualnych mężczyzn w wieku od dwudziestu do pięćdziesięciu lat, odkrył, że niezależnie od swojego wieku uważali za najatrakcyjniejsze kobiety tuż po dwudziestce. Innymi słowy wyobrażenia mężczyzn o kobiecej atrakcyjności nie starzeją się razem z nimi – po pięćdziesiątce podobają im się takie same kobiety, jak kiedy sami mieli dwadzieścia lat. Od dwudziestego drugiego roku życia mężczyźni zaczynają wysyłać wiadomości tekstowe do kobiet młodszych od siebie. Ta różnica wieku rośnie w miarę, jak mężczyznom przybywa lat, aż do chwili, gdy około trzydziestego szóstego roku życia najwyraźniej dochodzą do wniosku, że nie powinni już uganiać się za dwudziestolatkami i okresie od 36 do 40 roku życia najczęściej starają się kontaktować z trzydziestolatkami. Po czym przekroczywszy czterdziesty pierwszy rok życia, dochodzą do wniosku, że nawet takie kobiety są za młode i zaczynają kontaktować się najczęściej z trzydziestopięciolatkami. W wieku lat czterdziestu pięciu stwierdzają, że trzydziestopięciolatki są za młode, i zaczynają wysyłać wiadomości do czterdziestolatek.

Szczególnie interesujący, jeśli chodzi o dane dotyczące portalu OKCupid, jest fakt, że gdybyśmy się przyjrzeli wyłącznie temu, co mężczyźni mówili o swoich pragnieniach, otrzymalibyśmy całkiem inny obraz – twierdzą bowiem, że pragną spotykać się z kobietami, których wiek rośnie wraz z ich własnym wiekiem. Jednak w rzeczywistości kontaktują się – i oceniają je jako najbardziej atrakcyjne – z osobami niepasującymi do tego obrazu. Rudder nie analizował w tym przypadku wyników sztucznego eksperymentu. Mężczyzn nie proszono o wypowiedź w bezpośredniej rozmowie, użytkownicy portalu nie mieli powodów, aby kłamać – w istocie prawdomówność leżała w ich interesie, ponieważ w przeciwnym razie otrzymywaliby profile kobiet, których w rzeczywistości nie uważają za pociągające. Mimo to utrzymywali, że pragną spotykać się z kobietami starszymi niż te, z którymi w rzeczywistości się umawiali.

Obraz preferencji ze względu na wiek nie jest tak wyraźnie zarysowany w przypadku kobiet. Podczas wspomnianej wcześniej analizy siedmiuset trzydziestu trzech ogłoszeń badacze stwierdzili, że lesbijki wraz z upływem lat także pragną spotykać się z coraz młodszymi kobietami (choć nie aż tak młodszymi jak w przypadku mężczyzn). Kobiety heteroseksualne z kolei nie zmieniają z wiekiem upodobań – z reguły poszukują kogoś w przedziale osób od o pięć lat młodszych po o dziesięć lat starszych.

Wyniki uzyskane przez Ruddera nie były tak oczywiste. Do dwudziestego dziewiątego roku życia kobiety heteroseksualne zwykle pragnęły spotkać się z mężczyzną kilka lat starszym. Następnie interesowały się facetami w tym samym wieku i tak działo się aż do skończenia przez nie trzydziestego drugiego roku życia, kiedy zaczynały preferować mężczyzn odrobinę młodszych od siebie. Później, po czterdziestce, zależało już im na o wiele młodszych. Rudder wysunął przypuszczenie, że upodobania kobiet dochodzą do ślepego zaułka (albo atrakcyjność mężczyzn gwałtownie spada, w zależności od tego, jak na to popatrzeć).

To oznacza, że kobieta trzydziestodwuletnia, założywszy profil na tym portalu, ustawia swoje filtry w przedziale 28–55 lat, podczas gdy mężczyzna trzydziestopięcioletni w przedziale 24–40, ale rzadko będzie próbował spotkać się z kimś starszym niż dwadzieścia dziewięć lat. Oczywiście portale randkowe stanowią tylko element całego obrazu – wiele osób poznaje się za pośrednictwem przyjaciół, w miejscu pracy itp. – i niewykluczone, że szukają osób, które są mniej więcej w tym samym wieku co oni. Ale zważywszy na rozmiar próby i demograficzne zróżnicowanie osób będących przedmiotem analizy, nie sądzę, aby tylko mężczyźni umawiający się przez internet szukali młodszych partnerów.

(…)

Fragment pochodzi z książki „No właśnie, miłość” Laury Muchy, przeł. Jarosław Mikos, Marginesy 2020.