Pokonawszy Alię i podporządkowawszy sobie ród Corrinów, Leto II objął rządy w Imperium i wprowadził je na swój Złoty Szlak. Trzy i pół tysiąca lat narzuconego spokoju zmieniło niewiele. Bene Gesserit, Tleilaxanie, Ixanie i Gildia Kosmiczna – trzymani w ryzach groźbą odcięcia dostaw melanżu – gotowi są zrobić wszystko, by w końcu pozbyć się człowieka-czerwia.
„Dlaczego idę tą ulicą? – zastanawiał się. Nim postawił to pytanie, znał już odpowiedź. «To ta kobieta, ta Irti. Jaka jest ta, która zdołała ściągnąć mnie do Gojgoi?»
Róg zasłony w oknie po prawej uniósł się i Idaho zobaczył twarz chłopca z placu. A potem zasłona odsunęła się, ukazując stojącą za nią kobietę. Idaho patrzył oniemiały na jej twarz, zamarłszy w pół kroku. To była twarz z jego najskrytszych snów – owalna, z przenikliwymi ciemnymi oczami i pełnymi, zmysłowymi ustami.
– Jessika – szepnął.
– Co powiedziałeś? – spytała Siona
Idaho nie był w stanie odpowiedzieć. To była twarz Jessiki zmartwychwstała z przeszłości, którą miał za na zawsze utraconą, genetyczny kaprys, matka Muad’Diba wskrzeszona w nowym ciele.
Kobieta zaciągnęła zasłonę, pozostawiając w jego umyśle powidok, który – czego był pewien – nigdy nie zniknie. Była starsza od Jessiki, która dzieliła z nim niebezpieczeństwa na Diunie – miała zmarszczki w kącikach ust i oczu, ciało odrobinę pełniejsze… «Bardziej matczyne» – powiedział sobie. A potem pomyślał: «Czy jej kiedyś powiedziałem… kogo przypomina?»” – fragment powieści