Werter, Werter... Kimże jest młody Werter? Tragicznym bohaterem Goethego zakochanym beznadziejnie w Lotcie, dziewczynie tyleż uroczej, co od początku znajomości odwzajemniającej uczucie innego młodzieńca. Czy można więc, w przypadku tak jasnej sytuacji, mówić o cierpieniach, które doprowadziły do nieodwracalnego rozwiązania?
Historia Wertera, zawarta w jego własnych relacjach, będących listami do przyjaciela, wydaje się dziś opowieścią niezwykle egzaltowaną. Mogącą być udziałem człowieka, który cierpi na chorobliwy brak własnych doznań, podniet właściwych zdrowym i silnym organizmom, wiedzącym, na co mogą sobie pozwolić. A ten Werter?! Człowiek bez zasad, który był w stanie oczarować dziewczynę i posiąść zaufanie jej narzeczonego, a potem biadający nad niszczącą siłą swych nieokiełznanych uczuć, a może mrzonek?
Czy mężczyzna, który wpędza w rozpacz i poczucie winy własną matkę i najbliższych przyjaciół, może stać się wzorem do naśladowania dla całego pokolenia? Tak właśnie się dzieje, gdy ideały, dla których warto żyć, nie umierać, tracą na znaczeniu. Dlatego „Cierpienia...” są książką ważną, mądrą i godną czytania właściwie bez końca. Bo afirmując wyimaginowaną miłość i ukazując łatwość bezsensownej śmierci, tak naprawdę przedstawiają życie jako wartość najwyższą. Wręcz ośmieszają tchórzostwo. Nie ma bowiem takiej miłości, dla której nie warto by żyć...