Narzędzia stosowane podczas typowego treningu coachingowego są nieco podobne do tych, które zawiera skrzynka domowego majsterkowicza – na ogół pożyteczne, mogą służyć szczytnym celom, jak na przykład budowa karmnika czy naprawa krzesła. Zdarza się jednak, że źli ludzie (albo nawet dobrzy, lecz zdenerwowani i zdesperowani) wykorzystują je w złych celach – by coś popsuć albo kogoś skrzywdzić. W coachingu jest podobnie – pozytywny z założenia trening, prowadzony z negatywnym założeniem albo przez mało wprawnego coacha, może wyrządzić więcej szkody niż pożytku. Do tego zmęczy nas, unieszczęśliwi i odbierze radość z dążenia do samorozwoju…
„Przecież samorozwój to ciężka praca!” – powiesz. Od początku uczy się nas, że bez pracy nie ma kołaczy, że musi boleć, że tylko w ciężkim znoju osiągniemy CEL. Tylko co dalej? Ludzie, którzy wdrapali się na ten mityczny szczyt, mówią często, iż teraz w ich życiu zapanowała pustka. Chyba nie o to Ci chodzi, prawda? A gdyby tak nie trzeba było osiągać celu? Gdybyśmy mogli tylko wciąż do niego dążyć? W dodatku w sposób bezpieczny i ciekawy, za pomocą narzędzi, które na pewno nikogo nie skrzywdzą, za to każdemu uprzyjemnią życie, pracę, samopoznanie?
Spróbuj! Tylko stan zabawy daje dostatecznie dużo energii, by zmieniać życie bez wysiłku.