Nasz świat uległ zagładzie. Co prawda nie zapracowaliśmy na swój koniec, ale Ziemia pechowo znalazła się w niewłaściwym miejscu o niewłaściwym czasie.
I kiedy wprawny czytelnik literatury fantasy spodziewa się np. podróży w Kosmos lub wehikułu czasu, Pilipiuk przewrotnie rzuca bohaterów wprost do XVI-wiecznej Norwegii, do krajów i miast stowarzyszonych pod sztandarem wszechmocnej Hanzy. Grupkę rozbitków z różnych epok jednoczy jeden cel – przetrwanie. Muszą stawić czoła brutalności czasów i spiskom tajnych organizacji zaintrygowanych ich dziwacznością.
W „Drodze do Nidaros” ujawnia się niesamowity talent Andrzeja Pilipiuka do snucia opowieści. Trudno o lepszą ucieczkę od rzeczywistości.