„Nie wiem, jaka broń będzie użyta w trzeciej wojnie światowej, ale czwarta będzie się toczyć na kije i kamienie!” – Albert Einstein
Marek rozumie nowe zasady rządzące postapokaliptycznym światem. Gra zgodnie z nimi i dzięki temu od lat utrzymuje swoją rodzinę przy życiu. Nie szuka kłopotów, nie bawi się w samarytanina, nie współpracuje z nielicznymi koloniami.
Wszystko idzie dobrze do dnia spotkania z rodziną wycieńczonych uciekinierów. Marek powinien był pamiętać, że kto ma miękkie serce, musi mieć twardą...
Wszak strzeżonego Pan Bóg strzeże.
Chyba że zginął w Ostatniej Wojnie…
„Horda”; autor: Krzysztof Haladyn [audiobook do pobrania w formacie mp3] – fragment powieści:/b>
Nuklearnej zimy miało nie być. Na długo przed Ostatnią Wojną naukowcy prowadzili symulacje, pokazywali wykresy i udowadniali, że nawet użycie wielu bomb atomowych nie spowoduje wzniesienia w powietrze tak dużej ilości pyłów, by mogły zakryć słońce i obniżyć temperaturę na Ziemi na wiele lat. Z kolei inni naukowcy twierdzili, że do Ostatniej Wojny w ogóle nie dojdzie. Ludzie byli przecież cywilizowani, nauczeni wcześniejszymi doświadczeniami i po prostu zbyt mądrzy, aby przy okazji rozwiązywania konfliktów zupełnie zniszczyć własną planetę.
Śnieżny królik nie był mądry. Nie wiedział nic o naukowcach, symulacjach i Ostatniej Wojnie. Nie wiedział pewnie również, że za chwilę zginie. Kicał spokojnie pomiędzy zaspami w Parku Południowym, szukając wystających spod śniegu badyli. Zbyt mała puszka mózgowa nie pozwalała mu myśleć o niczym innym niż tylko o przetrwaniu. Mój mózg był znacznie większy od króliczego, ale i tak zaprzątały go głównie myśli dotyczące przeżycia…
Królik zniknął na chwilę za zaspą, aby zaraz pojawić się z drugiej strony. Zatrzymał się tyłem do mnie i stanął słupka. Wziąłem głęboki wdech, napinając łuk. Długouchy węszył i kręcił łebkiem na boki, wziąłem niewielką poprawkę na wiatr i zwolniłem cięciwę. Ciche brzęknięcie i ułamek sekundy później w przeszytym ostrym grotem mózgu królika zgasły wszystkie myśli. Podszedłem do zdobyczy i wyciągnąłem strzałę z cichym mlaśnięciem. Krótkim myśliwskim nożem wypatroszyłem futrzaka, zostawiając wnętrzności w kałuży krwi na śniegu. Jedna śmierć i choć mały fragment tego pomalowanego martwą bielą krajobrazu zyskał trochę koloru. Miałem nadzieję, że przed wieczorem zapach zwabi jakiegoś padlinożercę, a ja będę tu na niego czekał. Schowałem królika do plecaka i odszedłem, ostrożnie przestawiając rakiety śnieżne.
Zaczaiłem się kawałek dalej, koło prawie czterometrowego pomnika Chopina. Wyniszczony suchotami kompozytor, zupełnie obojętny na moją obecność, patrzył na okryty białą szatą park. Leżąc na śniegu w białym kombinezonie, nie wyróżniałem się na jego tle. Czekałem około dwóch godzin, robiło się coraz ciemniej i zimniej. Stale ruszając palcami w rękawicach, starałem się utrzymać krążenie, żebym mógł szybko napiąć cięciwę. Zaczynałem już tracić nadzieję i myśleć o powrocie do domu, kiedy zobaczyłem skradającego się między drzewami szarego lisa. Ta odmiana pojawiła się krótko po nastaniu tej długiej zimy. Widać kreacjoniści jednak nie mieli racji. Nie ma już Boga, który mógłby tworzyć nowe rasy zwierząt. Bogowie spłonęli w atomowym ogniu, złapali jakieś paskudztwo od broni biologicznej lub zwyczajnie zamarzli w pierwszych, najtrudniejszych latach mrozów. Przetrwały gatunki, które potrafiły szybko dostosować się do nowych warunków – roślinożercy umiejący przeżyć, ogryzając pokryte śniegiem, ledwo wegetujące drzewa i zeskrobując nędzne porosty, oraz drapieżniki regularnie trzebiące ich populację. Kiedyś fantazjowałem, że może z północy, przez zamarznięty Bałtyk przywędrują do nas renifery, ale nigdy żadnego nie spotkałem.
Audiobook „Horda” (format mp3) przesłuchasz wygodnie w aplikacji mobilnej Publio, a także na komputerze, tablecie albo smartfonie.
Przed zakupem możesz odsłuchać lub pobrać darmowy fragment audiobooka.
Wolisz czytać? W ofercie Publio dostępny jest także ebook „Horda” w formacie epub, kindle mobi.