W dziwnych okolicznościach ginie bliska znajoma Joanny. Policja postępuje nieco nieudolnie, więc Joanna postanawia rozpocząć poszukiwania na własną rękę. Wie znacznie więcej niż funkcjonariusze prowadzący śledztwo, a tropy niespodziewanie prowadzą do Kopenhagi, w okolice słynnych torów wyścigowych.
Joanna Chmielewska i tym razem nie zawodzi swoich czytelników. Bawi dialogami i dowcipnymi cytatami w stylu: „skoro mam hak, to niech na nim coś wisi. Co mi się będzie hak marnował” czy „Ruszali gębami, więc chyba rozmawiali. Na żucie gumy to nie wyglądało”. Czytelnik doskonale bawi się aż do ostatnich stron powieści.