Co działo się w Pałacu Prezydenckim, w polskich służbach i w wojsku po wybuchu wojny na Ukrainie? Czy między Andrzejem Dudą a Wołodymyrem Zełenskim była prawdziwa przyjaźń? Jak małostkowe konflikty po kilku miesiącach wspólnej gry wdarły się do wielkiej polityki i co z tego wynikło?
Nieznane fakty, kulisy rozmów z Ukraińcami, Amerykanami, Niemcami, pokazują i wielkość, i małość polskiej polityki.
(Opis pochodzi od wydawcy).
🔔 Jak przeczytać „Polska na wojnie” ebook?
• w aplikacji mobilnej Publio na swoim smartfonie lub tablecie (iOS, Android)
• na czytniku ebooków typu Kindle, PocketBook, inkBook itp.
• na komputerze - w darmowych programach Calibre, Adobe Digital Editions
• w przeglądarce internetowej - np. Firefox z dodatkiem EPUBReader
Po zakupie ebook pobierzesz w formacie epub i mobi.
Fragment „Polska na wojnie” ebook:
„Na miesiąc przed wojną Andrzej Duda i Wołodymyr Zełenski spędzili razem w Wiśle dwa dni. Spotkanie było zaplanowane wiele miesięcy wcześniej i nie miało nic wspólnego z wojną. Chodziło o „projekt przyjaźń”, który miał polegać na wejściu w buty Aleksandra Kwaśniewskiego z czasów pomarańczowej rewolucji, czyli zbudowaniu półprywatnych relacji pomiędzy Dudą i Zełenskim.
Dyplomata A zaangażowany w sprawy ukraińskie: – Pomysł nieformalnego spotkania rzucił Jakub Kumoch, minister w Kancelarii Prezydenta, a potem kluczowa postać u boku Dudy w pierwszym roku wojny. Duda z początku miał wątpliwości. Bo zdawał sobie sprawę, że był już raz oszukiwany przez Poro-szenkę. „Umówiłem się z nim na wiele rzeczy. Niemal żadnej nie spełnił” – miał mówić.
Dyplomata B: – Chodziło o spór wokół Wołynia, ale nie tylko. Poroszenko nie wywiązał się z pomysłu wprowadzenia Polaka do rządu ukraińskiego. Co prawda zaproponował coś więcej, stanowisko szefa rządu, ale Balcerowiczowi, arcyprzeciwnikowi PiS. Duda potraktował to jako policzek.
Minister X: – Ustaliliśmy, że trzeba się z Zełenskim spotkać w cztery oczy i po prostu po męsku napić się wódki.
Dyplomata A: – Duda powiedział, że najbardziej nadaje się Wisła. „Tam jest taka dobra karczma” – stwierdził. Miał na myśli obiekt w dyspozycji Kancelarii Prezydenta. Nie chodziło o załatwianie konkretnych spraw, tylko o skrócenie dystansu. Spotkanie odbyło się w czwartek i piątek 20–21 stycznia 2022. I faktycznie było przełomowe w późniejszych stosunkach. Udział wzięły kluczowe postaci. Zełenskiemu towarzyszył Andrij Jermak, numer dwa ukraińskiej polityki. Oraz Andrij Sybiha, zastępca Jermaka odpowiedzialny za sprawy międzynarodowe. Po stronie polskiej byli główni „wojenni” doradcy prezydenta – Kumoch oraz z ramienia rządu wiceszef MSZ Marcin Przydacz.
Minister Y: – Duda był jednym z pierwszych, do których po wybuchu wojny dzwonił Zełenski. A możliwe, że to był jego pierwszy zagraniczny telefon. Moim zdaniem w tych dniach on chciał z Dudą po prostu pogadać. Pożalić się. „Stary, jestem tutaj, a ten ch… atakuje”.
Zbigniew Parafianowicz: Czy Polska dowiedziała się o inwazji na swojego sąsiada w porę, czy później niż wszyscy?
Dyplomata A: – Zacznijmy od tego, że nikt w Europie nie wierzył w wojnę na pełną skalę i w marsz na Kijów. Ten, kto twierdzi, że wiedział, kłamie. Wszyscy dowiedzieliśmy się 23 lutego 2022 wieczorem, czyli na kilka godzin przed inwazją. Dwa, może trzy dni przed tą datą Amerykanie przekazali nam precyzyjne informacje wywiadowcze o tym, że do grup taktycznych na Białorusi i w obwodach graniczących z Rosją zostały wysłane rozkazy z datą ataku. Ale to nie było wcale potwierdzenie, że wojna wybuchnie. Wówczas nie wierzyliśmy Amerykanom. Pamiętaliśmy o kłamstwach w sprawie broni masowego rażenia Saddama Husajna. Prawda jest więc taka, że wiedzę wyprzedzającą o ataku mieli tylko Amerykanie i Brytyjczycy. Szczególnie Brytyjczycy są dobrze zorientowani. Mają dobre źródła. Prowadzą zaawansowane operacje wywiadowcze. Pozostałe kraje mają specjalizacje wywiadowcze. Mają wiedzę wycinkową. My też. Amerykanie i Brytyjczycy składają w całość. My mamy fragmenty.
Oficer wywiadu: – Pewność ostateczną, na kilka godzin przed atakiem, dały nam nasze służby. Prowadzimy nasłuch tego, co się dzieje na Wschodzie. Nie chodzi o to, że wiemy, o czym oni rozmawiają. Chodzi o śledzenie sygnału. Wywiad podał nam informację, że została wprowadzona cisza radiowa. Na całej długości potencjalnego frontu wprowadzono ciszę radiową. Również od strony Białorusi. Co to oznacza? Tylko tyle, że łączność nie odbywała się za pomocą urządzeń. Przyszły rozkazy w zalakowanych kopertach na piśmie poprzez kurierów z zadaniami do realizacji. Jak to się mówi, jazda w starym stylu. Każdy związek taktyczny w określonym, krótkim czasie miał przystąpić do realizacji tych rozkazów. Wiedzieliśmy, że mamy od kilku do kilkunastu godzin...”