Autor posiada swoją krainę marzeń, Siellandię, gdzie wszystko jest poukładane, podobne do życia ziemskiego, ale jednak inne, lepsze. Wyobraża sobie, że Siellandia została zniszczona, a jej mieszkańcy ulegli rozproszeniu. Na szczęście Siellandianie to istoty świetnie potrafiące się dostosować do nowych warunków, a więc akceptujące warunki życia ziemskiego wśród ludzi do tego stopnia, że nie można ich odróżnić od innych ziemskich mieszkańców. Legenda przekazywana z pokolenia na pokolenie dociera też do pewnego czternastolatka o imieniu Tadeusz, bohatera niniejszego tomu. Jest nią karmiony od dziecka przez swoją babcię, Siellandiankę. Ta od najmłodszych lat przygotowuje go do oswojenia się z myślą, że jest Malutkim, jednym z Siellandian. Malutcy słyszą mowę roślin, drzew, zwierząt, a nawet czytają w myślach innych Siellandian. To mentalne porozumienie to swoisty znak rozpoznawczy Siellandianina. Sceptycznie nastawiony do całej historii Tadeusz nagle odkrywa, że w jego otoczeniu jednak znajdują się też i inni Siellandianie, zaczyna wierzyć w wyimaginowany – jak do tej pory sądził – świat swojej babci.
Autor wyznaczył Tadeuszowi pewną misję, w myśl testamentu babci bohatera. W niniejszym tomu, stanowiącym początek tej historii, misja została nakreślona. W następnych okaże się, czy nastoletniemu bohaterowi uda się ją wypełnić. Poznajemy tu ukryty dla zwykłych Ludzi świat opisany w starożytnych księgach w języku siellandiańskim, który Tadeusz świetnie zna.