„I ja tam byłem, miód, piwo piłem...” – najbardziej baśniowe w tej historii jest jej weselne zakończenie. Tytuł, jaki autor nadał swojej powieści, w części przynajmniej, nie bardzo odpowiada prawdzie, baśnią bowiem ona nie jest. Powstała bynajmniej nie tylko jako dzieło wyobraźni. Kraszewski legendarne podania o Popielu i Piaście zracjonalizował, a powszechną wizję obyczajowości przedchrześcijańskiej, z jej bóstwami i obrzędami, uzupełnił za pomocą przekazów dziejowych innych narodów słowiańskich. Starał się zatem trzymać faktów jak najwierniej.
Skomplikowane przez politykę i wojnę dzieje miłości Dziwy i Domana sprawiają, że historia Chwostka, Leszków, Polan, Kaszubów staje się nam bliższa, tysiąc lat z okładem kurczy się i nie ma znaczenia, że tę parę od par współczesnych dzielą wojny, królowie, rewolucje i wynalazki.
„Stara baśń” doczekała się ekranizacji stosunkowo niedawno, ale za to od razu i kinowej, i serialowej. W 2003 r. podjął się tego zadania nasz etatowy realizator lektur historycznych, Jerzy Hoffman. I, m.in. dzięki obsadzeniu głównych ról aktorskimi gwiazdami, odniósł wielki sukces. Udało mu się udowodnić, że nie taki Kraszewski straszny, jak go malują. A nawet – całkiem fajny!