Ebook „Władca Pierścieni” to jedna z najbardziej niezwykłych książek w całej współczesnej literaturze. Ogromna, napisana z epickim rozmachem powieść wprowadza nas w wykreowany przez wyobraźnię autora świat – fantastyczny, lecz ukazany wszechstronnie i szczegółowo, równie pełny i bogaty jak świat realny.
Przykuwająca uwagę i wzruszająca, zabawna, choć momentami także przerażająca, opowieść rzuca na czytelnika czar, od którego nawet po zakończeniu lektury trudno się uwolnić.
W ciągu czterdziestu przeszło lat od pierwszego wydania „Władcy Pierścieni” miliony ludzi na całym świecie uległy temu urokowi.
Zobacz także ebooka „Hobbit, czyli Tam i z powrotem”
Fragment ebooka „Władca Pierścieni” J. R. R. Tolkien
Trzy Pierścienie dla królów elfów pod otwartym niebem,
Siedem dla władców krasnali w ich kamiennych pałacach,
Dziewięć dla śmiertelników, ludzi śmierci podległych,
Jeden dla Władcy Ciemności na czarnym tronie
W Krainie Mordor, gdzie zaległy cienie,
Jeden, by wszystkimi rządzić, Jeden, by wszystkie odnaleźć,
Jeden, by wszystkie zgromadzić i w ciemności związać
W Krainie Mordor, gdzie zaległy cienie.
ROZDZIAŁ 1
ZABAWA Z DAWNA OCZEKIWANA
Kiedy pan Bilbo Baggins z Bag End oznajmił, że wkrótce zamierza dla uczczenia sto jedenastej rocznicy swoich urodzin wydać szczególnie wspaniałe przyjęcie, w całym Hobbitonie poszły w ruch języki i zapanowało wielkie podniecenie.
Bilbo był wielkim bogaczem i wielkim dziwakiem, stanowił w Shire przedmiot powszechnego zainteresowania od sześćdziesięciu lat, to jest od czasu swego zagadkowego zniknięcia i niespodziewanego powrotu. O bogactwach, które przywiózł z podróży, opowiadano w okolicy legendy i ogół wierzył – wbrew słowom miejscowych starców – że pod Pagórkiem w Bag End ciągną się podziemia, wypełnione skarbami. Gdyby to nie wystarczało, żeby mu zdobyć sławę, był jeszcze godny podziwu z innej przyczyny, ponieważ mimo podeszłego wieku zachował pełnię sił. Czas płynął, lecz nie miał, jak się zdawało, władzy nad panem Bagginsem. Mając lat dziewięćdziesiąt, Bilbo wyglądał tak samo jak w wieku lat pięćdziesięciu. Gdy skończył dziewięćdziesiąt dziewięć lat, zaczęto o nim mówić, że się dobrze trzyma, ale słuszniej byłoby powiedzieć, że się wcale nie zmienia. Ten i ów kręcił głową i myślał, że za wiele tego dobrego: nie zdawało im się sprawiedliwe, że ktoś posiadał wieczną (pozornie) młodość, na dodatek do niewyczerpanych (rzekomo) bogactw.
– Będzie musiał za to kiedyś zapłacić – mówili. – To nie jest naturalne, wyniknie z tego jakaś bieda.
Ale bieda jak dotąd nie wynikła, a pan Baggins tak był hojny, że większość hobbitów chętnie mu przebaczała i dziwactwa, i szczęście. Bilbo wymieniał od czasu do czasu wizyty ze swymi kuzynami (z wyjątkiem oczywiście Bagginsów z Sackville) i miał licznych oddanych wielbicieli wśród hobbitów z mniej dostojnych i uboższych rodzin. Nie nawiązał jednak z nikim serdeczniejszej przyjaźni, póki nie zaczęli dorastać młodsi krewniacy.
Najstarszy spośród nich, młody Frodo Baggins, był ulubieńcem Bilba. Ukończywszy dziewięćdziesiąt dziewięć lat, Bilbo usynowił Froda, mianował go swoim spadkobiercą i sprowadził na stałe do Bag End; w ten sposób wszelkie nadzieje Bagginsów z Sackville rozwiały się ostatecznie. Przypadek zrządził, że Bilbo i Frodo obchodzili urodziny tego samego dnia, 22 września. „Zamieszkaj ze mną, chłopcze kochany – powiedział Bilbo do Froda. – Będzie nam wygodniej razem wyprawiać urodziny”. Frodo podówczas był jeszcze smarkaczem, jak hobbici nazywali nieodpowiedzialnych dwudziestolatków, którzy wprawdzie wyrośli z dzieciństwa, lecz nie osiągnęli pełnoletności, czyli trzydziestu trzech lat.
Minęło dalszych lat dwanaście. Co roku dwaj Bagginsowie urządzali wesołe przyjęcia z okazji podwójnych urodzin, lecz tej jesieni spodziewano się czegoś nadzwyczajnego: Bilbo miał skończyć sto jedenaście lat – a to liczba dość osobliwa i wiek, nawet dla hobbita, szacowny (sam Stary Tuk dożył tylko stu trzydziestu lat); Frodo zaś kończył lat trzydzieści trzy – znamienna liczba oznaczająca pełnoletność.
Nie próżnowały więc języki w Hobbitonie i Nad Wodą; pogłoski o spodziewanej uroczystości szerzyły się po całym kraju. Dzieje i charakter pana Bilba Bagginsa znów stały się głównym tematem wszystkich rozmów, a starcy zauważyli, że nagle wzrósł popyt na ich wspomnienia.
Nikogo jednak nie słuchano z takim skupieniem jak sędziwego Hamfasta Gamgee, zwanego powszechnie Dziaduniem. Rozprawiał on w małej gospodzie „Pod Bluszczem” przy drodze Nad Wodą i przemawiał ze znajomością rzeczy, bo przez czterdzieści lat pielęgnował ogród w Bag End, a przedtem pracował tam jako pomocnik ogrodnika Holmana. Teraz, gdy się postarzał i kości mu zesztywniały, zdał tę robotę na swego najmłodszego syna, Sama Gamgee. Zarówno ojciec, jak syn byli w przyjaznych stosunkach z Bilbem i Frodem. Mieszkali na Pagórku, tuż pod siedzibą Bilba, w zaułku Bagshot pod numerem trzecim.
– Pan Bilbo to bardzo grzeczny i rozmowny hobbit, zawsze to powiadałem – oświadczył Dziadunio. I mówił prawdę. Bilbo traktował go jak najgrzeczniej, zwracał się do niego „Panie Hamfaście” i często zasięgał jego rad co do uprawy warzyw, ponieważ w dziedzinie roślin bulwiastych, a szczególnie ziemniaków, Dziadunio w opinii całego sąsiedztwa (i w swojej własnej) uchodził za najlepszego znawcę.
– A jak się wam podoba ten Frodo, co z nim mieszka? – spytał stary Noakes z Nad Wody. – Nazywa się Baggins, ale, jak powiadają, więcej w nim Brandybucka niż Bagginsa. Licho wie, dlaczego taki Baggins z Hobbitonu poszukał sobie żony aż gdzieś w Bucklandzie, gdzie mieszkają sami dziwacy.
Ebook „Władca Pierścieni” przeczytasz wygodnie w aplikacji mobilnej Publio, a także na czytnikach Kindle, inkBOOK, PocketBook, Onyx itp., na komputerze, telefonie i tablecie. Przed zakupem możesz zapoznać się z darmowym fragmentem książki.
Książka dostępna jest w Publio.pl także w formacie mp3 jako audiobook „Władca Pierścieni”.